Wiele za nami, wiele przed nami (miejmy nadzieję) :) Dzielę się tutaj naszą codziennością, która dzięki naszemu poczuciu humoru nie zamienia się w rutynę. Zazwyczaj :)

czwartek, 4 grudnia 2014

Nierozmawianie... ;)

Pokazuję małżowi moje kolorowe paznokcie, on jednym okiem patrzy na mnie, drugim na wiadomości w TV.
- A wiesz, że to nie jest żel? - Pytam, oglądając z lubością me cenne dłonie.
- Aha.
- To są hybrydowe.
- Hm...
- Słuchasz mnie? To jest hybryda!
- A co? To znaczy, że mniej pali?
- Nie rozmawiam z tobą!
- No ładne, ładne.
- Powinny wytrzymać trzy tygodnie  - odpowiadam udobruchana.
- A co jak ci się po trzech dniach znudzą?
- Jezuu, myślisz, że to tak jak z facetem?
- Nie rozmawiam z tobą!

wtorek, 28 października 2014

Ta jedyna!

Ta jedyna, najlepsza, nietuzinkowa... kołdra!

Leżę w łóżku, wieczór, czytam. Mój małż miota się między szafą a szafą, wyciąga pakunki, mamrocze coś pod nosem. Wreszcie, zniecierpliwiona, że mnie od prokuratora Szackiego odrywa, pytam:
- Co ty robisz? Po co ci tyle kołder? - Patrzę na tobołki.
- Szukam kołdry, bo marznę już pod tą letnią.
- Jesuu, tyle czasu ci to zajmuje? Nie możesz wziąć pierwszej z brzegu, wszystkie są grube i ciepłe.
- Nie będę leżał pod pierwszą lepszą, muszę wybrać najlepszą.
- Już wybrałeś. Dwadzieścia jeden lat temu.
- Czy ja wiem?
- Spadaj!
Wreszcie ucieszony łapie grubaśną kołderę.
- O jest, ta!
- Wybrałeś?
-Tak! Powiedziała do mnie, to ta!
- A tamte?
- Tamte jakieś milczące były.


....

niedziela, 19 października 2014

Małżeńskie uprzejmości

Późny wieczór. On zasypia, ja czytam. Standard. On ziewa przeokropnie.
- Po co ziewasz? - pytam zirytowana.
- Bo jestem śpiący.
- To jak jesteś śpiący, to śpij.
- Nie mogę, bo mi przeszkadzasz.
- To nie ziewaj, ziewa się wtedy, kiedy chce się spać, a nie może, a ty możesz.
- Mógłbym, gdybyś przestała gadać.

.....




Poranek. Gadamy w łóżku, jak co weekend.
- Co ja mam zrobić z włosami - marudzę, kładąc mu głowę na brzuchu.
- Umyj.
- Jezu, idę do fryzjera, poradź coś!
- Jak ja szedłem, to spytałem: obciąć? Powiedziałaś tak. Spytałem: nie obcinać? Powiedziałaś tak.
- Ale masz porównanie. Może kolor zmienię?
- Nie.
- To może obetnę na krótko?
- NIE!
- To co?
- Co chcesz.
- A podobam ci się w takich?
Krzywi się.
- Dobra! Znajdę sobie kogoś, komu się będę podobać! - prycham.
On, z uśmieszkiem typu "macho".
- Kochanie, mówmy o rzeczach realnych.



piątek, 10 października 2014

Szczerość intencji

On i ja.
- Wiesz, tak się zastanawiam... Płyty osiągają wysoką sprzedaż, jak piosenkarz kopnie w kalendarz, nie?
- No tak - odpowiadam. - To sprawdzone, popatrz na Queen, Nirvanę, Michaela Jacksona.
- A pisarzy też to dotyczy? - pyta niewinnie On.
- Do czego zmierzasz?
- A ty myślisz czemu cię ta noga tak od kilku tygodni boli? Metoda małych kroczków. Chciałbym samochód zmienić - wzrusza ramionami w stylu "jaka ty niedomyślna".

No tak, także tego... jakby co, to mam dowód, że zamach był!

wtorek, 24 czerwca 2014

Łazienkowe problemy

Wygoniłam dzisiaj Małża z łazienki, kiedy mył zęby (szczoteczką elektryczną, co nie jest bez znaczenia). Robię co moje i słyszę, że łazi po salonie i brzęczy (jakby nie mógł iść do górnej łazienki). Brzęczy, brzęczy, brzęczy, wreszcie skrobie w drzwi i bełkocze:
- Długo jeszcze? Bo ja już szkliwo zdarłem!

Komentarz zbędny...

poniedziałek, 7 kwietnia 2014

Co głuchy niedosłyszy...

Sytuacja z piątku.

Piszę, a On szykuje się do wyjścia do pracy. Wcześniej wstawiłam w kuchni ziemniaki w łupinach, potrzebne do nowego pomysłu na obiad. Nieistotne. W pokoju huczy telewizor, bo On oglądał tefałen. Mówię, nie odrywając wzroku od ekranu:
- Wyłącz telewizor.

Mija chwila, On już prawie wychodzi, tiwi nadal wyje.
- Mówiłam, żebyś wyłączył!!
- Przecież wyłączyłem!
- Super. To czemu ja ciągle go słyszę?
- Co? Ziemniaki?
- O czym ty do mnie rozmawiasz?
- Kazałaś wyłączyć ziemniaki, to wyłączyłem!


No comments...

poniedziałek, 10 lutego 2014

Błądzić rzeczą ludzką jest ;)

Kończy się umowa na jeden numer w Playu, który użytkuje ON, ale umowa jest na MŁA.

Ja: Pojadę jutro i załatwię ten abonament.
On: To poczekaj, pojedziemy razem.
Ja: Ale nie jesteś mi potrzebny.
On: Ale możesz popełnić jakiś błąd, wolę jechać z tobą.
Ja: Jeden błąd już popełniłam, dwadzieścia lat temu, też pojechaliśmy razem i co?
On: Sama jedziesz!


poniedziałek, 20 stycznia 2014

Alergia?

Jedziemy samochodem.
On:
- Muszę jechać znowu na zastrzyk. (odczula się od jakiego czasu)
Ja:
- Ciekawe po co, skoro non stop masz katar?

- Nie non stop, tylko od miesiąca.

- No właśnie, a co teraz niby kwitnie? Chyba, że koty!  - wybucham śmiechem. - Ale nie licz na to!

- Czyli koty wygrały?

- No a jak myślisz?

- Dobrze wiedzieć, przynajmniej wiem na czym stoję.