Sytuacja z piątku.
Piszę, a On szykuje się do wyjścia do pracy. Wcześniej wstawiłam w kuchni ziemniaki w łupinach, potrzebne do nowego pomysłu na obiad. Nieistotne. W pokoju huczy telewizor, bo On oglądał tefałen. Mówię, nie odrywając wzroku od ekranu:
- Wyłącz telewizor.
Mija chwila, On już prawie wychodzi, tiwi nadal wyje.
- Mówiłam, żebyś wyłączył!!
- Przecież wyłączyłem!
- Super. To czemu ja ciągle go słyszę?
- Co? Ziemniaki?
- O czym ty do mnie rozmawiasz?
- Kazałaś wyłączyć ziemniaki, to wyłączyłem!
No comments...
Jakie to typowe ;)
OdpowiedzUsuńno co, każdemu może się zdarzyć :)
OdpowiedzUsuńSkądś to znam :)
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńNieważne co, ważne że wyłączył :)
OdpowiedzUsuń